aaa4
Dołączył: 30 Mar 2016
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 13:41, 31 Sie 2017 Temat postu: |
|
|
Korzystne bylo, jak facet od razu nie chcial nic wiecej, jak co najwyzej po francusku. To znaczy, jak nie trzeba bylo najpierw godzinami targowac sie o warunki. Ale plus przyznawalo sie tez facetowi, ktory byl stosunkowo mlody i nie taki obrzydliwie spasiony, ktory nie traktowal dziewczyny jak przedmiotu, tylko byl chociaz troche mily i, powiedzmy, umial zaprosic nawet na jakies jedzenie.
Ale najwazniejszym kryterium jakosci klienta bylo oczywiscie to, ile dawal forsy i za co. Nie do przyjecia byli faceci, ktorzy nie trzymali sie warunkow i w pokoju probowali prosba i grozba wymusic na nas dodatkowe swiadczenia.
No a najdokladniej opisywalysmy sobie tych parszywych palantow, ktorzy potem chcieli z powrotem forse i potrafili ja nawet czasem sila odebrac, bo niby nie sa zadowoleni z uslugi. Z tym, ze chlopaki czesciej mieli z takimi chamami do czynienia.
Kiedys tam zaczal sie rok 1977. Przestalam prawie w ogole zauwazac pory roku. Czy to byla zima, czy lato, czy byly akurat swieta, czy sylwester, dla mnie te dni w ogole sie od siebie nie roznily. Czyms szczegolnym na swieta bylo co najwyzej to, ze znowu dostawalam w prezencie troche forsy i w zwiazku z tym moglam zrezygnowac z jednego czy dwoch klientow, i tak zreszta w dni swiateczne trudno bylo cokolwiek podlapac. Bylam na etapie kompletnego otepienia. Nie zastanawialam sie nad niczym. Kompletnie. Nic do mnie nie docieralo. Zajmowalam sie tylko i wylacznie soba. Ale nie mialam pojecia, kim jestem. Czasami to nawet nie wiedzialam, czy w ogole jeszcze zyje.
Prawie juz nie pamietam szczegolow z tamtego czasu. Chyba zreszta nie bylo nic takiego, co by warto bylo magazynowac w szarych komorkach. Az do ktorejs niedzieli pod koniec stycznia 1977 roku. Wrocilam do domu jakos tak nad ranem. Wlasciwie nawet mialam calkiem dobry nastroj. Lezalam w lozku i wyobrazalam sobie, ze jestem mloda dziewczyna, ktora wrocila wlasnie z zabawy, gdzie poznala niesamowicie milego chlopaka i jest w nim diabelnie zakochana. Dobry nastroj pojawial sie u mnie wlasciwie juz tylko wtedy, jak sobie marzylam i w marzeniach bylam kims zupelnie innym. Najczesciej marzylam sobie wlasnie, ze jestem pogodna nastolatka, taka jak na reklamie coca-coli.
W poludnie obudzila mnie mama i podala mi obiad do lozka. Kiedy w niedziele bylam w domu, a nie u Detlefa, mama zawsze podawala mi jedzenie do lozka. Wmusilam w siebie pare kesow. Wlasciwie nic juz nie moglam przelknac oprocz jogurtu, twarozku i puddingu. Potem siegnelam po swoja biala plastikowa torbe. Byla juz dosyc zniszczona, urwane uszy, ponadrywana, bo oprocz strzykawki i papierosow wpychalam do niej czasem kurtke. Bylo mi tak wszystko jedno, ze nawet nie przyszlo mi do glowy, by ja zmienic. Bylam za bardzo zobojetniala, zeby sie zastanowic, co robie, kiedy przedefilowalam przed mama z ta plastikowa torba w rece do lazienki. Zamknelam za soba drzwi. W naszej rodzinie nikt nigdy nie zamykal drzwi do lazienki na zamek. Jak zwykle popatrzylam w lustro. Zobaczylam kompletnie zapadnieta, obca twarz. Juz od dawna przestalam sie rozpoznawac w lustrze. Ta twarz nie byla moja. Tak samo jak kompletnie wychudzone cialo. Przestalam je w ogole czuc. Nawet jak bylam chora, nie dawalo o sobie znac. Heroina znieczulila je na wszelki bol, glod, a nawet na wysoka goraczke. Zauwazalo tylko glod narkotyczny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|